wtorek, 24 listopada 2015

30-Day WFRP Challenge #1

Postanowiłem podjąć wyzwanie które zaproponował dawno temu Adriano Kuc na swoim blogu, czyli 30-Day WFRP Challenge! Jako miłośnik Warhammer wprost nie mogę się oprzeć, aby choć nie spróbować podołać wyzwaniu ! Zapraszam \m/

Lista pytań prezentuje się następująco:
  1. Jak zacząłem grać w Warhammera
  2. Ulubiona grywalna rasa
  3. Ulubiona profesja
  4. Ulubiony kraj w Znanym Świecie
  5. Ulubiony zestaw kości, kostka
  6. Ulubione bóstwo
  7. Ulubiona edycja
  8. Ulubiony dodatek
  9. Ulubiona postać, którą grałem
  10. Ulubiona postać, którą nie grałem
  11. Najbardziej dziwna, szalona sytuacja jaka przytrfafiła się podczas sesji
  12. Ulubiona przygoda, którą prowadziłem
  13. Ulubiony typ labiryntu lub lokacji
  14. Ulubiona pułapka/zagadka
  15. Ulubiony Bohater Niezależny
  16. Ulubiona istota humanoidalna
  17. Ulubione zwierzę lub potwór
  18. Ulubiony ożywieniec
  19. Ulubiona istota eteryczna
  20. Ulubiony żywiołak
  21. Ulubiony demon
  22. Ulubiony stwór Chaosu
  23. Ulubiony potwór (ogólnie)
  24. Najmniej ulubiony potwór (ogólnie)
  25. Moc/Szkoła magii
  26. Najciekawszy przedmiot magiczny
  27. Najciekawszy niemagiczny przedmiot
  28. Postać, którą chciałbym zagrać
  29. Postać, którą nigdy nie zagram
  30. Najlepszy mistrz jakiego miałem


I


Jak zacząłem grać w Warhammera? Odpowiedź jest bardzo prosta: jakoś tak wyszło, że moim pierwszym RPG był Warhammer. Samymi erpegami zaczałem jarać się w podstawówce, po przeczytaniu "Smoków Jesiennego Zmierzchu" Tracy'ego Hickmana i Margaret Weiss. Grupka awanturników walczących z potworami, zdobywająych magiczne przedmioty... To było coś. Po krótkim researchu w internecie dowiedziałem się, że powieść powstała na podstawie Dragonclance które było settingiem do D&D. Dlaczegóż więc nie D&D zapytacie? Ano do Warhammera potrzebny był tylko jeden podręcznik i spodobała mi się facjata zabójcy trolli na okładce. Nakręciłem brata, żeby razem ze mną przekonał mamę, że jest to całkiem fajny prezent pod choinkę. Potem wystarczyło dorwać jakichś kolegów, którym mógłbym poprowadzić sesję. Z niektórymi gram do teraz, więc chyba nie narzekają na moje prowadzenie.  

Poniedziałkowa Chata Wujcia Gorbazda #2

Cóż, z małą obsuwą ale jest! Po raz kolejny zawitamy do Chaty Wujcia Gorbazda!
A w dzisiejszym odcinku coś specjalnego! Zapraszam na kurs bezpiecznego wystrzeliwania się z katapulty!
No, ozdadnio muj plan nie porzedł tak jak kciałem. Błendy tenchiczne czy jakoś tag. Sąziadowi ukr... znaczy ten no pożyczyłem ode njego zgrabną katapultem winc dziś jom wykoszyzdamy. Najsampierw to musimy jom pozkładać, oszczegam że ustrojstwo jest sko...skompo...slop...skomplikowane no. Potym to musimy znaleść jakowegoś kamerdolca, najlepiej takjego duuuuurzego! Jak ci sje nje kce tyrać samymu, to weźmij gobasy. Te pokurcze jak sie je dopsze nastraszy to latają jak po orkowych grzypkach.
Teroz musirz znajść jakomś miejscuffke gdzje bydziesz londować. Morze być jakiź zbjurnik z wodom albo poduchy, duuuszo poduch mi inaczyj bedzie dupa potem boledź.
No jak jusz to wszysko zrobirz to musirz załoszyć czapkem, bo tam na guże wiater wieje strarzliwie i zimno w czerep jest i oksy, oksy som warzne żebyś wyglondał jak na latacza pszystało.
Karz gobasom pszyczepić kamerdolec do katapulty i sobie siondź wygodnie w łyszce. Chyba rzem o czymś zapomnioł, ale to jusz nie warzne bo czas na latanieeee! Maźnij se jeszcze na japie czerwonom farbom barwy wojenne bo czerwony robić szypszy i każ gobasom zrobić trach, szeby wyszczelić i latać!!! WAAAAAGH!!!

Teroż już wim o czym żem zapomnioł, auć auć, dupa boli mocno. Zanim karzesz gobasom wyszczelić, to musirz wycelofwać katapultem tam gdzje kcesz polatać, bo ja żem trafił w chate i teściofa byndzie mnie okładać maczugom po łbie za ten dziurafy dach. Jak źle zrobisz to bendzie cie boleć nie tylko zadek ale i baniak. Wienc szczelajcie i latajcie maje śmierdziuchy, ale rupcie to z głowom bo skończydzie bez niej.