Poniedziałek...
Dzień którego nikt nie lubi. Mówiąc "nikt" mam na myśli
ludzi z mojego otoczenia, ale gdzie indziej pewnie jest tak samo.
Stąd też pomysł na cotygodniowy, poniedziałkowy wpis z
przymrużeniem oka sygnowany nazwiskiem wujcia Gorbazda. Kim jest
wujcio, zapytacie ? Gorbazd to samozwańczy naukowiec i siłą rzeczy
orkowy kaskader. Jest stary, a jego wiek świadczy o tym, że jest
dobry w tym co robi (albo po prostu ma szczęście). Zapraszam!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siadajta i
słuchajta zielone skunksy. Wujcio pszedztawi dźis wam jak ze
zwykłej takowej beczułki morzna zrobić WAAAGH! RAKIETEM ! Jedyne
co poczebujecie to beczuła z palnom substancjom i palnik, a no i żem
zapomnioł o czerwonym mazidle BO CZERWONY ROBIDŹ SZYPSZY. Dla
wygodności morzecie też siodło albo krzesło jakie dać, ale to
bez musu bo i tak sie za barzo na rakjecie nie uczymiecie. Ma bydź
WAAAGH a nie jakieś pierdułki.
No to ten,
stawiacie takom beczkje w pozjomje, malujecie jom pendzlem na
czerwono, morzecie teraz pszyczepić siodełko, bo puśniej to jusz
za puśno bedzie. No a potym to okraczem na beczce siadacje, w łapsko
palnika bierzeta, pszykładacie do dzjury w beczce i WIŚTA
WAAAGH.
(Wujcio Gorbazd niestety nie zdążył wytłumaczyć jak lądować, lub chociaż zejść z rakiety, nie łamiąc kończyn swoich i pobratymców. To wszystko w kolejnym odcinku).
(Wujcio Gorbazd niestety nie zdążył wytłumaczyć jak lądować, lub chociaż zejść z rakiety, nie łamiąc kończyn swoich i pobratymców. To wszystko w kolejnym odcinku).